Łany dokoła
Schylają czoła
Jak dzieci stadko
Przed czułą Matką
Skowronków głosy
Mkną pod niebiosy
Niczym chorały
Aniołków małych
Lipy wysokie
Sięgając okien
Liści koszulą
Do ścian się tulą
Więc nie dziw rzeszy
Co dwakroć spieszy
Każdego lata
Z różnych stron świata
By przez Jej pomoc
Tu wymodloną
W świątyni z drewna
Z Bogiem się jednać